Szczęsny: Nawałka broni się przed prawdą

szczesny-nawalka-broni-sie-przed-prawda-sportowyring-com

Wybrałem się do Gdańska na mecz Polska – Holandia i, niestety, przyjemnie nie było. Stadion opuszczałem bardzo smutny. Nasza reprezentacja zagrała najsłabiej od dawna. Nie spodziewałem się, że możemy wypaść tak niekorzystnie na tak krótko przed startem Euro 2016. Byłem optymistą, a teraz się boję.

Najpierw wskażę te rzeczy, które są pocieszeniem. I zwracam uwagę na językowy niuans – pocieszenie oznacza, że nie jest dobrze.

Zobaczyliśmy, że na boku obrony radzić sobie potrafi Artur Jędrzejczyk. Ale szkoda, że nie na tej stronie, na której mamy problem. Bo przecież wszystko, co dobre w grze „Jędzy” miało miejsce dopiero wtedy, kiedy przeniósł się na prawą flankę. A tam jednak będzie grał Łukasz Piszczek, który teraz zszedł z boiska, bo – jak wyjaśnił trener Nawałka – miał nagłe problemy zdrowotne. Drugim plusem jest postawa w bramce mojego syna. Na mokrej murawie, bo godzinę przed rozpoczęciem spotkania spadł rzęsisty deszcz, bardzo dobrze radził sobie z grą nogami, co będzie ważne na Euro. Spokojnie bronił uderzenia w kozioł, generalnie był bardzo pewny. Ale co z tego, skoro i tak dostaliśmy dwa gole? Po stronie pozytywów zapisuję jeszcze krótki występ Mariusza Stępińskiego. Chłopak napatrzył się z ławki, jak Holendrzy nas biją i postanowił im oddać. Bardzo twardo walczył, to się musi podobać, ja się cieszę, że to jego, a nie Artura Sobiecha Nawałka postanowił zabrać do Francji.

Najbardziej martwi mnie, że daliśmy się Holendrom stłamsić. Tak naprawdę walkę podjęliśmy z nimi tylko przez 10 minut – od 50. do 60. minuty, do gola Jędrzejczyka. Bardzo dziwi mnie, że pod nieobecność kontuzjowanego Grzegorza Krychowiaka Nawałka zestawił środek z dwóch niskich zawodników, czyli Zielińskiego i Mączyńskiego. Z góry było wiadomo, ze w starciach z rosłymi i silnymi Holendrami nie będą mieli większych szans. Nie rozumiem, dlaczego aż do 80. minuty na ławce rezerwowych siedział Tomasz Jodłowiec. Szczególnie słabo na tle mocnych przeciwników wyglądał Bartosz Kapustka. Bardzo temu chłopakowi kibicuję, liczę na to, że w drodze w górę będzie robił takie susy jak Robert Lewandowski, więc przykro patrzyło mi się na to, jak odbija się od przeciwników. To musiało go zdeprymować. Ma za sobą bardzo dobry sezon, do reprezentacji wszedł wspaniale, teraz na pewno marzy mu się gra na Euro w pierwszej „jedenastce” i chciał pokazać trenerowi, że jest gotów, a pokazał, że to, czym czaruje w ekstraklasie zupełnie nie wystarcza na solidnych rywali, którzy nie dają mu oddechu, miejsca, którzy cały czas na nim siedzą.

Źle wyglądali też Milik i Lewandowski. Nie było między nimi współpracy, brakowało mi tego, co pokazywali w eliminacjach, kiedy jeden błyskawicznie wychodził drugiemu na pozycję. Teraz miałem wrażenie, że Arek chce niepotrzebnie wyjść z cienia Roberta, a „Lewy” znów dawał się prowokować, jak niedawno przeciw Atletico, z którym walczył w barwach Bayernu Monachium w półfinale Ligi Mistrzów. Oczywiście sędzia spisywał się słabo, powinien reagować na faule, gdyby to zrobił, to Holendrzy już przed przerwą graliby w liczebnym osłabieniu. Ale czy to coś zmieni, że Lewandowski będzie w nerwach wymachiwał rękami?

Nie wiem, co bym zrobił na miejscu Nawałki z „Lewym” w dniu meczu z Litwą. Na pewno nawet tak mocny psychicznie człowiek jak Robert może się zmęczyć czekaniem przez 12 dni w niepewności, jak będzie. On po Holandii nie ma szczególnych powodów do optymizmu. Pewnie wypadłby lepiej, gdyby nie skończył sezonu tak późno i nie miał tak krótkiego odpoczynku. Myślę, że warto byłoby mu się dać podbudować występem w poniedziałek. Ale oczywiście nie w pełnym wymiarze czasu, bo trzeba go oszczędzać, uważać, żeby nic mu się nie stało, żebyśmy na mistrzostwach mogli pograć do przodu.

Bardzo czekam też na powrót „Krychy”, liczę, że na mecz z Irlandią Północną będzie przygotowany nie na 100, tylko na 120 procent. A wracając do sparingu z Litwą, myślę, że warto byłoby sprawdzić, jak na środku obrony spisze się para Glik – Salamon, a Pazdana, który miał bardzo słaby mecz, chętnie zobaczyłbym w pomocy, jako defensywnego, cofniętego. Tak naprawdę słabo przeciw Holandii wypadł również Glik. W akcji na 1:2 Wijnaldum ograł go na jednym metrze kwadratowym jak senior trampkarza.

Martwi mnie jeszcze jedno – zachowanie selekcjonera. Bezpośrednio po meczu ruszyłem motocyklem do domu i choć dotarłem bardzo zmęczony dopiero o czwartej rano, to od razu włączyłem sobie retransmisję konferencji prasowej, żeby posłuchać, jak Nawałka to wszystko skomentuje. I jestem rozczarowany. Nie zgadzałem się z bardzo wieloma rzeczami, które powiedział. Więcej – znając go widziałem, że za wszelką cenę broni się przed prawdą, że chce ją zagłuszyć. Trener wygląda jak człowiek, któremu coś się nagle wymyka z rąk. Przecież kiedy on mówił, że Glik i Pazdan coraz lepiej się rozumieją albo że dominowaliśmy, że mieliśmy kontrolę nad meczem, to naprawdę można było mieć wrażenie, że mówi nie o meczu z Holandią, tylko o jakimś innym. Podejrzewam, że teraz przeżywa bezsenne noce. Jemu i nam wszystkim przydałaby się dużo lepsza gra kadry w poniedziałek, żeby nastroje trochę się poprawiły.

Maciej Szczęsny