Szczęsny: czuję się oszukany przez Cupiała

szczesny-czuje-sie-oszukany-przez-cupiala-sportowyring-com

Tuż po porażce Wisły z Pogonią aż 2:6 twierdziłem, że wcale nie jest z zespołem z Krakowa tak źle, jak to pokazywał wynik. Wiśle nic wtedy nie wychodziło w obronie, a Pogoń grała w ataku tak, jak już pewnie nie zagra. A Gyurcso, który strzelił cztery gole, jest biedny, bo już czegoś takiego w życiu nie powtórzy, w zasadzie może już kończyć karierę, bo na takim poziomie więcej nie zagra. Przecież to co sobie wymyślił przy linii bocznej przy drugiej bramce było niesamowite. Dogonił przerzuconą piłkę, nie dał jej wyjść na aut, przyjął, poczekał, aż podbiegnie do niego Kuba Bartosz, bocznego obrońcę nadział na siatę, po czym postanowił z zerowego kąta zakręcić w same „widły”. Dla mnie to bramka roku, nie tylko w ekstraklasie. Nikt czegoś takiego nie powtórzy. Ronaldo i Messi niech sobie obejrzą mecz Pogoni z Wisłą i mogą wziąć urlopy.

Wisła w Szczecinie dostała lanie, ale już następna kolejka i jej zwycięstwo nad Arką 5:1 pokazują, że piłkarsko wcale nie jest taka słaba. Natomiast dziwią mnie kwestie organizacyjne. Powszechnie wiadomo, że w Wiśle jest bardzo trudny moment, a Zachara bierze ślub i nie gra w Szczecinie. Wiem, że kiedy ustalał datę, to nie mógł przypuszczać, że z powodu kartek i kontuzji nie będzie mogło grać aż jego siedmiu kolegów, ale i tak się dziwię, że w klubie ktoś się na to zgodził. Przecież były terminy reprezentacyjne, jest styczeń, kiedy w Polsce się w piłkę nie gra. Zawodowy piłkarz powinien rozsądniej wybrać datę, a klub powinien lepiej takie sytuacje kontrolować. Dla mnie to kuriozum. Rozumiałbym, gdyby chodziło o wolne dla piłkarza Barcelony czy Realu w trakcie meczu z Levante. Ale nie Wisły, która ma od długiego czasu problemy.

Myślę, że Wisła ten mecz powinna oglądać tysiąc razy, bo nie wszystko było w nim tragiczne i piłkarze powinni zobaczyć, gdzie momentami można było sobie dawać radę przeciwko tak usposobionemu przeciwnikowi. Powinni też dostrzec, że przy takiej bramce Gyurcso nie było żadnej asekuracji. Gdzie tam byli starsi, doświadczeni koledzy, gdzie był Arek Głowacki? Jakie były odległości między ogranym Bartoszem a następnym do ewentualnego ogrania? 40 metrów?

W ostatnich meczach pod wodzą Wdowczyka Wisła walczyła lepiej niż w Szczecinie. Wydawać by się mogło, że skoro drużynę objął Radek Sobolewski, to zawodnicy przez szacunek do starszego kolegi z którym grali, z którym są na „ty” się wyprują. I moim zdaniem tam nie zabrakło zaangażowania, tylko zabrakło rozsądku. Tak tę klęskę widzę.

Nie powiem, że Darek umiał ustawić drużynę, a „Sobol” nie umie. Nie chcę wartościować, że jeden jest dobry, a drugi zły. W Szczecinie zabrakło trzeźwej oceny, przeciwko komu się gra. O aż tak trzeźwą ocenę siły Pogoni było trudno. Jestem zwolennikiem Kazia Moskala, widzę wpływ jego jako trenera na zespół, ale nie spodziewałem się, że wszystko w jego zespole aż tak zatrybi. Nie wierzę, że Pogoń zagra jeszcze aż tak znakomity mecz. Udawało jej się wszystko.

Również dlatego sądzę, że Wisła więcej aż takich dramatów jak w Szczecinie nie przeżyje, że już takich batów nie dostanie. Oczywiście o ile cokolwiek dobrego wydarzy się w niej finansowo. Bo jeśli się nie wydarzy, to za chwilę wszyscy będą stamtąd spieprzali. Pisałem o Wiśle w momencie, w którym Cupiał ją sprzedawał. Miałem nadzieję, że tak poważny człowiek, który przez 19 lat łożył na klub, który nawet jeśli czasami zachowywał się niepoważnie, to był dobrodziejem, że ten człowiek, który poświęcił Wiśle tyle serca, czasu i pieniędzy dobrze sprawdził, komu ją sprzedaje. I co się okazało? Że jestem kompletnym debilem. Boję się, że to był pierwszy krok, żeby Wisła błyskawicznie została wymazana z naszej piłkarskiej mapy. To mnie strasznie dziwi. Cupiał powinien wykazać się cierpliwością jeszcze przez miesiąc, dwa, trzy, żeby nie zostawić klubu w takiej sytuacji. Czuję się oszukany, jest mi przykro. Nie żebym się czuł wiślakiem z krwi i kości. Gdyby upadał Górnik Zabrze czy Ruch Chorzów, to też byłbym zły, też uważałbym, że tak nie powinno się dziać.

Oczywiście mówić teraz, że wszystko jest winą Cupiała to jak mówić przy każdej okazji „wina Tuska”. Ale myślę, że gdyby pan Cupiał miał dziś powiedzieć, jak się czuje po uwolnieniu się od tego garba, to powiedziałby, że jeszcze trochę cierpliwości by wykazał, gdyby wiedział, że tak się skończy. Klub ma straszny problem.

Na koniec jeszcze kwestia Darka Wdowczyka. Nie zamierzam źle o nim mówić, ale pamiętam jego wypowiedź, kiedy obejmował stery w Wiśle. Powiedział, że o pieniądzach nie rozmawiali, bo takiej firmie się nie odmawia, i zastanawiał się równe pięć minut. Czyli wcale. A teraz się nagle okazuje, że z tej firmy odszedł z powodów finansowych? Bo co, bo na chleb nie ma? Z jednej strony łatwo mi zadać takie pytanie. A z drugiej strony być może nie jest tak, że nie dostaje wynagrodzeń i się wkurza albo że proponują mu 80-procentowe obniżenie wynagrodzenia i się wkurza. Może poza tym wszystkim jeszcze się dowiaduje albo domyśla, że za chwilę przestaną płacić piłkarzom i straci ośmiu, bo odejdą z winy klubu? I może w czymś takim nie chce uczestniczyć. Ale na jego miejscu chyba trzeba by się wykazać twardością i charakterem, bo jakieś długi wobec opinii publicznej ma. Powinien umieć przyjąć trudne rzeczy na klatę po to, żeby kredyt spłacić. Powinien zagrać w otwarte karty, powiedzieć „wiem, że będzie tragicznie, że za chwilę kilku piłkarzy odejdzie, ale postanawiam tu zostać, bo mam za co jeść, a potrzebna mi jest praca, bo mam ambicję, chciałbym kiedyś być trenerem kadry i wiem, że łatwiej będzie mi do tego dojść przegrywając z osłabioną Wisłą niż przerywając pracę”. Gdyby został i tak to wytłumaczył, wtedy byłby mistrzem świata.

A poza tym uważam, że pan Sławomir Peszko to wyjątkowo inteligentny mężczyzna.

Maciej Szczęsny