Szczęsny: szkoda mi Ronaldo
Miałem wrażenie, że Crisitano Ronaldo zrobił wiele, by zerwać z wizerunkiem ulizanej panienki, Krystynki. Myślałem, że wyzbył się takich skłonności, jakie ostatnie prezentuje, kopiąc rywali. Oczywiście w ostatniej z tych sytuacji przeciwnik, czyli Francisco Molinero z Betisu, zachował się nie fair, zrobił wszystko, żeby doszło do kontaktu, ewidentnie wystawił łokieć i zabiegł drogę wyprzedzającemu go Ronaldo. Ale komisja ligi powinna się wreszcie Portugalczykiem zająć. A w ostatniej sytuacji również jego przeciwnikiem, bo zagrał w sposób bardzo hardy, gdyby Ronaldo nadziała się na jego łokieć lub bark, to mógłb sobie zrobić krzywdę. Molinero zasłużył na żółtą kartkę, a Ronaldo na czerwoną, bo dał rywalowi po pęcinach, złe znów okazało się od niego silniejsze. Bardzo drażniące jest jeżeli ktokolwiek się tak zachowuje. A jeśli robi to już któryś raz w ostatnim czasie, to drażni szczególnie. Sędziego można usprawiedliwić, ma prawo nie zauważyć akcji, musi patrzeć za piłką. Ale komisja musi się takimi sprawami zajmować.
Dziwi mnie, że tego nie robi, ale jeszcze bardziej dziwię się, że Ronaldo tak postępuje. Przecież on poza boiskiem zarabia więcej niż na boisku, ale poza boiskiem zarabia dzięki temu, że zarabia na boisku. Jest dużo wart na boisku, a przestanie być dużo wart, jeśli w końcu komisja będzie musiała zacząć go zawieszać. A kiedy Ronaldo przestanie być dużo wart na boisku, to nawet kontrakty, które ma już podpisane będą dawały mu dużo mniej pieniędzy. Jest oczywiste, że firmy płacą mu w zależności od tego, ile on się pokazuje na boisku. Ktoś, kto płaci miliony euro pewną część daje bez względu na wszystko, ale pewną tylko w oparciu o to, jak często ten jego słup reklamowy będzie pokazywany. Jak nie grasz, to nie jesteś pokazywany. Wtedy można próbować nadrabiać stracone minuty w mediach. Ale to nie jest dobra droga. O szczegółach różnych aktywności Ronaldo w mediach, zwłaszcza społecznościowych mówić nie będę, to mnie nie interesuje, jestem daleki od grzebania ludziom w prywatnych życiach.
Na pewno facet na moich oczach w kilka lat zerwał z wizerunkiem panienki, a teraz to psuje. Zachowuje się bez sensu, przecież nie jest na tyle głupi, by być utracjuszem, żyć na zasadzie „dzisiaj się pobawię, poszaleję i nie myślę, co będzie dalej”. On jest pracowity, poza tym ma za mało czasu, żeby wydać to, co zarabia. I świetnie, każdemu kto umie zrobić tak wielki użytek ze swojego talentu i pracowitości i kibicuję, i pozytywnie zazdroszczę. Ale tak jak nigdy nie polubię wspaniałego piłkarza, jakim jest Luis Suarez, tak bardzo nie chciałbym znowu znielubić Ronaldo. Bardzo bym nie chciał, ale on pracuje na to, aby utracić sympatię, którą zyskał u takich ludków jak ja.
Smutne jest to, że Ronaldo jest od lat tak piekielnie zajęty i na boisku, i poza boiskiem, bo firmy, z którymi współpracuje, wykorzystują go do różnych akcji marketingowych. Facet nie ma czasu pożyć, więc żyje zarabianiem pieniędzy. Orkę, bo w jego przypadku to dużo więcej niż praca, on sobie próbuje rekompensować wydawaniem pieniędzy. Stąd irytujące nas, z naszego punktu widzenia niezrozumiałe, zachcianki, jak piąty, ósmy czy dwunasty samochód. Inna sprawa, że na żadnym z nich raczej nie straci. Jeśli kiedyś będzie chciał się ich pozbyć, to one na pewno są serwisowane w autoryzowanych stacjach obsługi, przebiegu olbrzymiego nie mają, a zyskają na wartości przez to, kto był ich posiadaczem. W przypadku takiej postaci to rodzaj inwestycji. Gdybym ja kupił sobie kilkanaście samochodów od najwybitniejszych producentów, to w kilka lat dużo bym na nich stracił, a Ronaldo za kilka lat mógłby dostać za nie więcej niż na nie wydał.
Oczywiście oglądając, jak żyje Ronaldo choćby w filmie dokumentalnym, jaki niedawno o nim powstał, ludzie podsumowują go mocno negatywnie. Uważają go za osobę emocjonalnie bardzo ubogą. Przykre, ale widać taką cenę się płaci za bycie tym, kim jest Ronaldo, za funkcjonowanie w takim kieracie. Tu warto zadać sobie pytanie nie czy chciałbym mieć podobne pieniądze co Ronaldo, ale czy chciałbym dla posiadania takich pieniędzy być tak wypranym z możliwości bycia sobą. Nawet nie przez siebie samego, tylko przez okoliczności. Pewnie facet nawet do końca nie wie, kim jest.
Większość ludzi wyżej ceni Messiego, bo on lepiej radzi sobie z życiem. Ja wiem już od ponad 30 lat, może nawet już od 35, choć mam raptem 50, że właściwa partnerka w życiu piłkarza, nawet już nastoletniego, to jest 90 procent sukcesu życiowego. Nie sportowego, tylko życiowego. A wiadomo, że jak człowiek szczęśliwszy w życiu, to i w sporcie łatwiej mu pokonywać różne bariery. To dobry związek zazwyczaj pozwala trzymać się ziemi, nie zwariować. Kończę ten wątek, bo Ronaldo ani mi się spowiadał, ani zwierzał, ani mnie prosił o pomoc. Nie znam chłopa, mówię jedynie o spostrzeżeniach ogólnych, które można przyłożyć do jego sytuacji. A skoro Ronaldo twierdzi, że jego syn nie potrzebuje matki, skoro sugeruje, że potrafi zastąpić swojemu dziecku wszystko i wszystkich, to problem ma. Taki, że nie zdaje sobie sprawy z potrzeb innego człowieka. Zwłaszcza małego człowieka. Choć oczywiście nie znaczy to, że upominam się w imieniu tego chłopca, żeby się Ronaldo ożenił i żeby jego żona chłopca usynowiła.
Maciej Szczęsny