Szczęsny: Atletico ostatnią przeszkodą Barcelony

szczesny-atletico-ostatnia-przeszkoda-barcelony-sportowyring-com

Wszystko wskazuje na to, że Barcelona jako pierwsza drużyna w historii Ligi Mistrzów obroni zdobyte trofeum. Atletico to chyba ostatni zespół, który może ją ukąsić.

Do niedawna wydawałoby się, że zatrzymać zespół z Katalonii może Bayern. Ale już w 1/8 finału z Juventusem monachijczykom potoczyło się tak, jak się potoczyło. Tak naprawdę już ich w rozgrywkach nie powinno być, bo przecież gdyby w rewanżu sędzia się nie pomylił i uznał gola dla Włochów na 3:0, to jestem absolutnie pewny, że już ludzie Pepa Guardioli by się nie dźwignęli. A teraz z Benfiką też wcale nie muszą mieć lekko, rewanż w Portugalii na pewno nie będzie formalnością, po tym, co zrobiło Juve już wszyscy wiedzą, że Bayern można zaskoczyć.

Ślędząc Bayern w poprzedniej rundzie początkowo uznałem, że to tylko chwila dekoncentracji w pierwszym meczu sprawiła, że Juve wróciło do żywych, że Bayern zdaje sobie z tego sprawę i że na coś takiego sobie nie pozwoli na własnym boisku. Powiedziałbym, że w rewanżu Bayern grał całkiem przyzwoicie, gdyby nie to, że Juventus zagrał genialnie, wysokim pressingiem, wszystko im wychodziło, Niemcy nie zdążyli się otrzepać, gdy już powinno być po meczu. Finalnie okazało się, że Juve nie ma tak szerokiej kadry jak Bayern, a to bardzo ważne w dwumeczu na takim poziomie. Ale rywala dla Barcelony w Bayernie już nie widzę. Jestem przekonany, że skoro Juventus umiał zagrać przeciw niemu wysokim pressingiem i uruchamiać szybkie kontry, to Barca zrobiłaby to jeszcze lepiej, wiedząc, kim dysponuje i z przodu, i w środku boiska.

Patrzę na pary ćwierćfinałowe, analizując, kto mógłby się obrońcy trofeum postawić. Ani Paris Saint Germain, ani Manchester City mnie nie przekonuje. Real też nie. Jest bardzo dziwny. Już myślałem, że oni dorośli, a tu się okazuje, że jednak niekoniecznie i nie zawsze. Już myślałem, że zaczęli grać bardzo zespołowo, zwłaszcza z przodu, a tymczasem bywa, że jak się Ronaldo zacznie na resztę wściekać, to między nimi wszystko pęka.

Wygląda na to, że z każdym innym przeciwnikiem Barcelonie będzie łatwiej niż z Atletico, z którym walczy teraz. Jeśli ono się nie oprze, to dalej już Barca powymiata. Zwłaszcza, że kolejne rundy będą jeszcze bliżej końca sezonu, grać będzie trzeba na jeszcze większym zmęczeniu, a Luis Enrique ma szeroką kadrę i do tego jego zespół gra taki futbol, który zamęcza rywala i fizycznie, i psychicznie. Czyli jeśli za chwilę nie dojdzie do jakiegoś trzęsienia ziemi, to dla mnie Barcelona będzie murowanym faworytem rozgrywek.

Generalnie ćwierćfinały bardzo mi się podobają. Mamy świetne pary, już po losowaniu wiedziałem, że nie odpuszczę ani minuty żadnego z meczów. Korzystny mamy też układ meczów. To dobrze, że w pierwszych spotkaniach gospodarzami były Barcelona i Bayern, dzięki temu rewanże będą jeszcze bardziej podniecające. Zwłaszcza ten Atletico – Barca. Niby gdybym miał stawiać jakieś pieniądze, to przeciw Barcelonie głupotą byłoby stawiać nawet 10 groszy, ale byłem pod wrażeniem tego, jak Atletico wyszło na Barcę na Camp Nou. Goście byli świetnie przygotowani taktycznie, grali bardzo agresywnie, zrobili na mnie wielkie wrażenie. Czułem od początku, że Barcelona w końcu ich zmęczy i pokona, ale naprawdę przez długi czas ci wspaniali chłopcy w żółtych kostiumach potrafili grać tylko wszerz, nie umieli grać do przodu.

Maciej Szczęsny