Niemcy to Neuer. A Neuer jest najlepszy

niemcy-to-neuer-a-neuer-jest-najlepszy-sportowyring-com

Mecz z Niemcami coraz bliżej, a Niemcy to dla mnie przede wszystkim Manuel Neuer. Bramkarz Joachima Loewa ma bardzo mały limit błędów, obawiam się więć, że na mecze z Polską już go wykorzystał. Przypominam, że na Stadionie Narodowym niepotrzebnie wyszedł do wrzutki, po której na 1:0 głową pokonał go Arkadiusz Milik. Nawet jeśli już Neuer uznał wtedy, że musi wyjść, to wyszedł za późno. Jestem jednak przekonany, że w rewanżu we Frankfurcie nie będzie tamtej sytuacji pamiętał. Psychikę ma bardzo mocną, umie powymiatać z głowy to, co jest śmieciem, co może przeszkadzać, obciążać przed meczem.
Neuer nawet kiedy popełnia błędy – np. trochę źle obliczając sobie dystans do piłki, gdy wychodzi interweniować poza polem karnym – błyskawicznie je naprawia. Ratuje się dzięki sprawności, szybkości, zręczności. Według mnie facet dystansuje całą resztę fachowców na tej pozycji. Jest wysoki, sprawny, gibki, szybki. I ma skłonność do aktywnego wspierania kolegów w grze obronnej. Odważnie wychodzi za pole karne, asekuruje kolegów jako ostatni stoper. A zawodnicy z pola grają do niego nawet w trudnych sytuacjach. Bywa, że on dostaje dość niewygodne podania, a i tak sobie radzi.
Nawet jeżeli w końcu popełni kuriozalny błąd, np. ktoś go przelobuje albo objedzie na 30. metrze, gdzie nie będzie mógł użyć rąk, to wcale za niego zapłaci. Taka sytuacja zostanie podsumowana jako wypadek przy pracy. Po czymś takim Neuer przeczyta, że nic się nie stało, bo tak wiele razy uchronił zespół, że ryzyko i tak się opłaca.
I tak rzeczywiście jest. Gdyby nie grał w ten sposób, tylko bliżej słupków, to puściłby kilkanaście innych bramek. Takich, za które nikt by się go nie czepiał, ale trenerzy wiedzieliby, dlaczego padły.
Neuer jest bardzo pewny swojego miejsca i w kadrze, i w klubie. To duża siła. Poczucie, że mogę ryzykować, że to jest cenione i że nawet po puszczeniu śmiesznej bramki nikt się nie będzie przypieprzał, jest dla bramkarza bardzo ważne.
Na pewno im mniej dni pozostanie do meczu, tym częściej będziemy się zastanawiać czy znajomość z bramkarzem Bayernu może wykorzystać Robert Lewandowski. Trudno wyliczyć, który z nich skorzysta na tym, że się świetnie znają, choć Neuer może dobrze wiedzieć, że np. w konkretnej sytuacji Lewandowski lubi zrobić podcinkę i Lewandowski rzeczywiście będzie chciał ją zrobić, ale akurat źle trafi w piłkę i w efekcie poturla ją obok lewej stopy czekającego na podcinkę Neuera. Pewne jest, że jak bramkarz 10 razy zatrzyma napastnika, to napastnika nikt za jajka nie powiesi, ale jak napastnik zdobędzie gola, to wygra bez względu na to, ile razy wcześniej został zatrzymany. Neuer bezsprzecznie triumfowałby tylko w jednej sytuacji – gdyby obronił rzut karny strzelany przez „Lewego”. Ale nie spodziewam się, że Robert będzie strzelał, jeśli tego karnego dostaniemy. On przeszedł trudną drogę w życiu i niesamowicie się utwardził. Gdyby miał świadomość, że nerwowo może nie wytrzymać, to by odpuścił, na pewno niczego nie chciałby sobie udowadniać.
Neuer pomógł wygrać Niemcom wiele meczów, ale tym razem więcej pracy na pewno będzie mieć polski bramkarz. Czy Łukasz Fabiański, który najpewniej stanie między naszymi słupkami, jest gorszy od zawodnika Bayernu? Oczywiście. Ale „Fabian” po przejściu do Swansea zdążył zagrać kilka fenomenalnych meczów w lidze. Jeden z nich miał miejsce w maju na Emirates Stadium, gdzie Arsenal praktycznie nie wychodził z pola karnego Łukasza, a on gola nie puścił i bardzo pomógł wygrać swojej drużynie 1:0. Teraz „Fabian” to inny facet niż w Arsenalu. Przestał być gapowaty, przestał się zawieszać. Zaczął grać dużo odważniej. Na pewno jego i Neuera dzieli różnica klasy, ale Fabiański to bardzo mocny bramkarz. I jeśli rozegra ten sezon na takim poziomie, jak poprzedni, to będą się o niego biły silniejsze kluby od Swansea.
O naszego bramkarza przed meczem z Niemcami jestem absolutnie spokojny. W reprezentacji już rozegrał bardzo dobry mecz, w Dublinie przeciw Irlandii. Był pewny, mogliśmy na niego liczyć, było widać, że w siebie uwierzył, że się mocno czuje. We Frankfurcie Fabiański nie pęknie.

Maciej Szczęsny