Legia ma dwóch równorzędnych bramkarzy

legia-ma-dwoch-rownorzednych-bramkarzy-sportowyring-com

 

Po przyjściu Arka Malarza, rozgorzała dyskusja na temat: „Kto powinien bronić na stałe w Legii?” Najchętniej odpowiedziałbym, że obaj, gdyż jeden i drugi mają takie same umiejętności. Pewne względy utwierdzają mnie jednak w przekonaniu, że to Słowak zasługuje na miano golkipera pierwszego wyboru.

Legia posiada najbardziej kompletny skład w polskiej Ekstraklasie. Ma silnych zawodników na każdą pozycję, a gdy któremuś przytrafi się przymusowa pauza, natychmiast można liczyć na wartościowego zmiennika. Kłopot bogactwa dotyczy również obsady bramki. Zarówno Arkadiusz Malarz i Dusan Kuciak zaliczają się do największych fachowców w lidze. Niejedna drużyna mogłaby pozazdrościć problemu, na kogo postawić w danym meczu między słupkami. Zawsze lepiej mieć czegoś za dużo niż za mało.

Dotąd niekwestionowanym numerem jeden był Dusan Kuciak, ale zimą sprowadzono konkurenta w postaci Arkadiusza Malarza. Wielu pukało się w głowę, po co Legii kolejny bramkarz. Decyzja działaczy była dla mnie zrozumiała. Kto oglądał większość ligowych spotkań, szybko spostrzegł, że Słowak nie zawsze prezentuje optymalny poziom.  Do tej pory był najmocniejszym punktem Legii, ale zaczęły przydarzać mu się błędy. Miewał problemy przy wyjściach z bramki, puszczał farfocle, więc znalezienie równorzędnego rywala było jak najbardziej potrzebne. Arek zdecydowanie nadawał się do tej roli. Zagranicą zbudował sobie silną markę, wywalczył miejsce w składzie Panathinaikosu i z tak mocnym charakterem spokojnie mógł aspirować do ekipy mistrza Polski.  Na pewno dysponuje odpowiednimi umiejętnościami na europejskie puchary.

Nie chcę porównywać Kuciaka i Malarza i zastanawiać się, który jest lepszy. Tak naprawdę obaj są tak samo dobrzy, choć istnieją pewne przesłanki, że jednemu należy bardziej zaufać. Mam na myśli Kuciaka. Jest w Legii dłużej, sprawdził się w wielu trudnych meczach. Z nim między słupkami drużyna ma prawo czuć się pewna. Arkowi umiejętności nie można odmówić, ale to ciągle świeża postać.

Tymczasem w ostatnim kolejkach, to Malarza widujemy częściej na boisku. Osobiście nie bardzo rozumiem politykę trenera Berga i motywy, jakimi się kieruje  W oparciu o własne doświadczenie mogę powiedzieć, że podkopywanie autorytetu pierwszego bramkarza prowadzi do destabilizacji i niepewności. Bramkarze zawsze wolą wiedzieć, który z nich wyjdzie na dany mecz, a kto usiądzie na ławce.