Szczęsny: Polska w przyjaznej grupie na Euro, w Lidze Mistrzów chcę finału Barcelona – Bayern

szczesny-polska-w-przyjaznej-grupie-na-euro-w-lidze-mistrzow-chce-finalu-barcelona-bayern-sportowyring-com

Za nami dwa ważne losowania. Na pewno ważniejsze dotyczyło grup Euro 2016. Za to 1/8 finału Ligi Mistrzów mamy w bliższej perspektywie, bo nie latem, a już w lutym.

Najpierw o tym, co mnie emocjonuje dużo bardziej. Przede wszystkim żałuję, że nie jesteśmy we francuskiej grupie A i nie gramy z gospodarzami na rozpoczęcie turnieju. To dla piłkarzy byłoby fajne przeżycie, a w tym, że na Francuzach byłaby duża presja, upatrywałbym naszej szansy. Trudno, taki mecz będą mieli Rumuni i spodziewam się, że rozegrają z gospodarzami bardzo dobre spotkanie. Na pewno nie stoją na straconej pozycji. Bardzo Rumunów doceniam. Jak już są w turniejach, to zazwyczaj pełną gębą. Pamiętam, jak dobrze grali choćby na mistrzostwach świata w 1994 roku, gdy po świetnym meczu i rzutach karnych odpadli dopiero w ćwierćfinale ze Szwecją.

Cieszę się, że zamiast Słowacji nie jesteśmy w grupie B z Anglią, Rosją i Walią. Mecze między tą trójką będą na noże. Nie spodziewam się Bóg wie jakiej gry, ale jestem przekonany, że będzie ostro i że każdy wynik będzie możliwy.

Naszą grupę uważam za przyjazną. Boję się jedynie tego, że łatwo przychodzi nam niedocenianie Ukrainy. Ale przerażony nie jestem. Mamy fantastyczny terminarz, bo nie wyobrażam sobie, żebyśmy na „dzień dobry” nie wygrali z Irlandią Północną. A mając trzy punkty będzie można i spróbować zagrać z Niemcami wet za wet o pełną pulę, i zagrać przemyślanie taktycznie, bardzo wstrzemięźliwie i wtedy remis na pewno będzie do zrobienia. Mam nadzieję, że w meczu z Ukrainą nie będziemy drżeli do końca o swój los.

Spodziewam się, że w naszej grupie emocje będzie rozpalał każdy mecz, nie tylko z udziałem Polski. Irlandczycy mogą w drugiej kolejce urwać punkt Ukraińcom, będziemy cały czas coś liczyć, nie będziemy obojętni. Będą ulice wyludnione, ludzie będą wszystko oglądali, to będzie dla nas dobry turniej.

Bardzo się cieszę, że nie jesteśmy w grupie D, w której spotkają się Hiszpania, Chorwacja, Czechy i Turcja. Tu moglibyśmy zdobyć cztery punkty, ale moglibyśmy też nie zrobić ani punktu. Każdy mecz powinien tu być genialny. Kości będą trzeszczały, iskry będą szły, może być tak, że do następnej fazy przejdą zespoły, które będą miały po trzech-czterech ludzi wykluczonych.

Swoją drogą szkoda, że w marcu nie zagramy towarzysko z Chorwacją. Sparing z tak dobrym rywalem na pewno by się nam przydał. Zderzylibyśmy się z kimś, kto nie daje sekundy na wytchnienie. Tak było, kiedy graliśmy z nimi ostatni mecz przed MŚ 2006 w Niemczech. Z Chorwatami bardzo często nie ma czegoś takiego jak fazy meczu, tylko od początku do końca szlifierka pracuje na maksymalnych obrotach. Bo oni i biegają, i są bardzo silni, waleczni, i zaawansowani technicznie, i impulsywni. Każdy niuans w meczu z nimi ma znaczenie. Przydałoby się zagrać z kimś takim. Finowie, którzy przyjadą zamiast nich, nie są rywalem tej klasy. Może szkoda, że Polski Związek Piłki Nożnej nie zdecydował się zapłacić Chorwatom za przyjazd do Krakowa. Ale zaznaczam, że nie wiem o jakie pieniądze poszło. Gdyby to był milion euro, to na pewno nie było sensu płacić. Ale gdyby to było np. 300 tys. euro? Nie wiem, takie pieniądze też można sensownie spożytkować nawet na przygotowania do Euro, bo już nie mówię o sporcie młodzieżowym.

Przed Finlandią zmierzymy się z Serbią. To niezły zespół, choć nie tak dobry jak Chorwacja. To namiastka Chorwacji, ale aż tyle piłki nożnej w meczu z nią nie będzie.

Wracając do grup, muszę powiedzieć, że spodziewam się widowiskowych meczów w tej, w której są Włosi. Wiadomo, że oni potrafią doprowadzać do klinczów zwłaszcza w dużych turniejach, a i Belgów pamiętam z ostatnich mistrzostw świata jako zespół, który nie grał ofensywnie, widowiskowo, nie porywał. W Brazylii jeśli o nich chodzi z dużej chmury spadł mały deszcz. Ale myślę, że wyciągnęli wnioski i grając z Włochami, Szwedami oraz Irlandczykami, będą ryzykować. To już nie tak bardzo młoda ekipa, już będą w niej ludzie, którzy nie mają gwarancji, że jeszcze za kolejne dwa lata zdarzy im się okazja zagrać w takim turnieju. Dlatego myślę, że będą bardziej żywiołowi.

Przed Euro 2016 poznamy zwycięzcę Ligi Mistrzów, a emocjonować się nią zaczniemy od 1/8 finału. Tak jak przed rokiem, będę trzymał kciuki za paryżan w dwumeczu z Chelsea. Bardzo się cieszę ze spotkania tych drużyn, bo liczę na to, że Paris Saint-Germain potwierdzi, że można wygrywać, grając pięknie w piłkę. Chelsea to dzisiaj jeden z łatwiejszych kąsków, ale ciekaw jestem, co się z nią stanie do lutego, już bez zwolnionego Jose Mourinho. Ciekaw jestem, jak ta drużyna by funkcjonowała, gdyby po sezonie przejął ją Josep Guardiola. Nie bardzo to sobie wyobrażam, boję się, że to byłaby śmierć dla jednej i drugiej strony. Bardziej widzę Guardiolę w Manchesterze i City, i United. Choć chyba zawodnicy Chelsea w większym stopniu próbowaliby spełniać polecenia, wymagania trenera niż piłkarze z Manchesteru. Mam wrażenie, że tam są ludzie, którym można długo pluć w ucho, a oni z jednej strony wpuszczą, a z drugiej wypuszczą. Natomiast nie wierzę, że gracze Chelsea byli w stanie spełnić wymagania, jakie stawiał im Mourinho, ale nie chcieli tego zrobić. W każdym razie do Chelsea dużo bardziej niż Guardiola pasowałby Diego Simeone. Ale chyba i on nie zapanowałby nad Diego Costą. Ten facet coraz bardziej przypomina Luisa Suareza z najgorszych czasów. Powinien wylecieć z Chelsea szybciej niż Mourinho.

Z innych par naturalnie interesuje mnie rywalizacja Romy z Realem Madryt. Dobrze, że Wojtek regularnie gra, ale jak trafił do Romy, to się bardzo cieszyłem, a teraz już nie mam powodów do zadowolenia. Kiedy patrzę na Romę, to zęby mnie bolą. Roma grająca tak, jak w ostatnich tygodniach, nie ma z Realem szans. Ale cieszę się, że trafiła na Real, bo on jest kapryśny. W jednym meczu na pewno nic by nie zwojowała. Ale jeśli zażegna kryzys, to w dwumeczu jest większa szansa, że zagra świetnie chociaż przez pół godziny. Jak przeciw Bayerowi Leverkusen, kiedy z 0:2 wyszła na 4:2.

Będę też kibicował Arsenalowi w starciach z Barceloną, bo choć syna już tam nie ma, to czuję do tego klubu duży sentyment. Arsenal gra w tym sezonie dobrze, mimo to nie daję mu większych szans. Wystarczy, że Barcelona zagra na 80 proc. swoich możliwości. Na razie nie widzę na nią mocnego. Dlatego z drugiej strony chciałbym, żeby awansowała Barcelona, bo bardzo by mi się podobał jej finał z Bayernem Monachium. Bo nie wierzę, że Bayern może odpaść z Juventusem.

Maciej Szczęsny