Szczęsny: Kapustka to jeszcze nie Lewandowski

szczesny-kapustka-to-jeszcze-nie-lewandowski-sportowyring-com

Był taki czas, że dyskutowano czy wyjechać do mocnej ligi powinien Robert Lewandowski. Wtedy nie miałem cienia wątpliwości, że powinien. I na szczęście wyjechał. Ale choć był młody, to miał już rozegrane dwa sezony w ekstraklasie. I przez ten czas poprawiał się tak bardzo, że w jego grze postęp było widać co trzy miesiące. To był wyczyn, biorąc pod uwagę pułap startowy. Przecież w debiucie, w meczu Lecha z Bełchatowem, strzelił gola „krzyżyczkiem”, w czym nie było ani przypadku, ani lekceważenia. To było jedyne rozsądne wyjście, bardzo trudne do wykonania.

Trudno było po tym szybko oczekiwać czegoś jeszcze lepszego, a jednak to lepsze ciągle przychodziło. Widać było, jak „Lewy” dojrzewa.

Bartosz Kapustka jest młodszy niż był Lewandowski, kiedy wyjeżdżał, Robert już nie bardzo miał się od kogo tutaj uczyć, już się nauczył nie tylko gry w piłkę, ale też kontaktu z rywalem, zastawiania, wykorzystywania swojej siły fizycznej. Kapustce nie powiedziałbym teraz „jedź natychmiast, jeśli masz dobrą ofertę”.

Przede wszystkim nie sądzę, żeby miał aż tyle siły psychicznej, choć robi na mnie bardzo dobre wrażenie. Wydaje mi się, że nie wariuje, że nic mu się nie poluzowało, że nie uwierzył w siebie nadmiernie, że nie gwiazdorzy, że jest bardzo pracowity. Ale żeby się zderzyć z nową rzeczywistością to trzeba mieć duży zapas pewności siebie. Musi za tobą stać jakiś dorobek, żeby przy pierwszym, drugim, trzecim meczu spędzonym na ławce nie poczuć się jakimś 16. trybikiem w machinie.

Kapustka to chłopak, który ma wielkie szanse pojechać na Euro 2016. Dzisiaj jestem przekonany, że pojedzie, ale pod warunkiem, że do czerwca będzie regularnie grał. Gdyby gdziekolwiek z ekstraklasy wyjechał – a zakładamy, że byłaby to mocna drużyna w mocnej lidze – to istniałoby ryzyko, że nie będzie funkcjonował jako najczęściej grający zawodnik.

Oczywiście każdy ma w życiu swoje priorytety i każdy siebie zna najlepiej. Może to chłopak, który przed niczym nie pęka i poradziłby sobie bez względu na wszystko. Ale skoro mówi, że na razie wyjazd go nie interesuje, to znaczy, że decyzję podjął i to jest najważniejsze. Oby był przekonany do tego, co postanowił.

Według mnie do końca tego sezonu powinien w Cracovii zostać, a jeśli dalej będzie się tak rozwijał, tak pracował, strzelał gole, to kolejny sezon w tej drużynie też mu nie zaszkodzi. Natomiast gdyby się okazało, że popada w marazm, bo już nie ma się od kogo uczyć, to wtedy powinien wyjechać. Zwłaszcza, że będzie już po Euro, na którym może błyśnie? Nie sądzę, żeby we Francji był osobą, która będzie prowadziła grę naszego zespołu. Ale nie wykluczam, że w którymś meczu wyjdzie w podstawowym składzie, że w innych wejdzie z ławki, że strzeli ze dwie bramki, że się okaże znaczącą postacią. Skoro Mila mógł nią być w meczu z Niemcami, to Kapustka na pewno też może, zwłaszcza w takiej formie piłkarskiej, szybkościowej, wydolnościowej. I wtedy może kolejnego sezonu w Cracovii nie spędzać, tylko jechać walczyć o swoją tożsamość w nowym miejscu. Wtedy niech mu płacą dobre pieniądze, niech go szanują, a on niech się staje jeszcze lepszy.

Dużo mamy przykładów graczy, którzy wyjeżdżają za wcześnie, ale też wcale nie jestem przeciwnikiem wyjazdów młodych-zdolnych z ekstraklasy. Jak widzę Mariusza Stępińskiego, to wierzę w to, co powiedział niedawno w Canale +. W Niemczech poniósł jakiś rodzaj porażki, ale wielu rzeczy się nauczył, wiele rzeczy zrozumiał. Nie wrócił z poczuciem, że tutaj z palcem w nosie będzie robił za gwiazdę. Jest gwiazdą, bo wie, że w bardzo wielu aspektach może się poprawić, skoro już się trochę poprawił. Zobaczył, do jakiego poziomu może dążyć. Być może gdyby nie wyjechał, to dzisiaj by sobie nie stawiał takich celów, jakie sobie stawia, mógłby pływać w samozadowoleniu, że strzela osiem bramek w sezonie, że jest cały czas młody, przebojowy. A mógłby nie być aż tak przebojowy, jak teraz jest i tak skuteczny. Mógłby nie zauważyć, że trzeba się obudować fizycznie, żeby wejść o szczebelek wyżej. Widać, że na siłowni pakuje. Trafił też do dobrego trenera. Takiego, który nie pozwoli mu odfrunąć pod sufit. Bo Waldek Fornalik ceni indywidualności, ale nie zwalnia ich z myślenia, wyjątkowo nie lubi przejawów gwiazdorstwa.

Generalnie z wyjazdami młodzieży to jest tak, że jeden ma 18 lat i jest bardzo dojrzały, jedzie wyłącznie po naukę, a drugi ma 17 lat i ma wrażenie, że za chwilę Messiego prześcignie. Kapustka dobrze robi, szybko podejmując decyzję. Dzięki temu nie będzie miał zamętu przy świątecznym karpiu, w przerwie w rozgrywkach będzie mógł się zrelaksować, nie będzie miał mętliku w głowie i po chwili odpoczynku dalej powalczy o swoją przyszłość.

Maciej Szczęsny