Szczęsny: Brawo Magiera, brawo dwunasty zawodnik

szczesny-brawo-magiera-brawo-dwunasty-zawodnik-sportowyring-com

Jak wszyscy jestem zaskoczony remisem Legii z Realem. Prowadząc 2:0 goście pewnie zaczęli myśleć, jakie będą przystawki do kolacji, ale brawa dla Legii, że skrupulatnie to wykorzystała. Bramka Radovicia na 2:2 to kuriozum, facet odpychał piłkę od siebie, bo trudno mówić, że ją kopał, piłka wpadła pod rękami bramkarza, który powinien ją złapać w „koszyczek” – absolutny dramat. Ale czy to problem Legii? Żaden. Trzeba jej oddać, że znów, jak w Madrycie, nie wykopywała piłki, próbowała się przy niej utrzymywać, że zawodnicy starali się grać na dwa kontakty, że dużo biegali, ciągle byli w ruchu. Tym mi Legia zaimponowała.

Dodam, że bramka Bale’a jakkolwiek była piękna i wszystko wyszło mu tak idealnie, że śnić będzie mógł, żeby jeszcze kiedyś tak strzelił, to jednak Arek Malarz mógł strzał obronić. Średniej klasy piłkarz nie pozwoliłby sobie na to, co zrobił Bale, bo bałby się, że się skompromituje. Arek nie stał gdzie trzeba, atakował piłkę nie tą ręką, którą powinien, bo po prostu zaskoczyło go, że Walijczyk podjął taką decyzję.

Legia zdobyła dwie piękne bramki, trudno mi ocenić, która była najładniejsza, licząc też tę Bale’a. Vadis Odjidja-Ofoe i Thibault Moulin huknęli tak, że nie było co zbierać, żaden bramkarz by tych strzałów nie obronił.

Absolutnie się nie spodziewałem, że Legia zdobędzie punkt z Realem. Dwumecz dał jej bardzo fajne doświadczenia, już po 1:5 w Madrycie twierdziłem, że teraz Legia będzie już tylko rosła. Po 3:3 i poczuciu lekkiego niedosytu wynikającego ze świadomości, że uciekło coś jeszcze większego, drużyna Jacka Magiery w lidze powinna być nie do zatrzymania. Ze stanu 0:2 wyjść na 3:2 z Realem? Kiedy mają uwierzyć w siebie, jak nie teraz?

Trzeba docenić Magierę. Wygląda na to, że jest trenerem, z którym piłkarze dobrze się rozumieją. Wielu się obawiało, że nie będzie miał wpływu na zespół, a moim zdaniem bardzo widać zmiany pod każdym względem. I u pojedynczych piłkarzy, i w całym zespole jeśli chodzi o podejście do gry, o realizację zadań taktycznych, o poświęcenie, o pewność siebie. Podejrzewam, że wśród tych, którzy wieszczyli, że nic dobrego z zatrudnienia Magiery nie wyjdzie największą grupę stanowili tacy, którzy obawiali się, że przy tym trenerze zespół będzie się czuł zahukany, że brak doświadczenia Jacka będzie się przekładał na niepewność zawodników. Ja od początku byłem zdania, że spokojem, kulturą, profesjonalizmem Magiera do nich dotrze. I proszę, wszystko poszło szybciej niż ktokolwiek miał prawo oczekiwać. Między zawodnikami i trenerem jest fajna symbioza, jest i świadomość własnej siły, i wynik.

Można mówić, że Real Legię zlekceważył, ale trzeba zauważyć, że jest wiele znacznie wyżej notowanych drużyn, które by nie umiały tego wykorzystać, nie miałyby tyle szczęścia, takiej wiary w siebie, takiej determinacji.

Jestem przekonany, że do końca roku Legia będzie tylko rosła, ale później przyjdzie bardzo trudny moment dla Jacka. To dlatego, że będzie musiał skonstruować perfekcyjny plan przygotowań zimowych, pewnie też zaczną się jakieś rozmowy o ewentualnych transferach. Zakładając, że do końca rozgrywek w Lidze Mistrzów Legia będzie się pokazywać przyzwoicie, myślę że Magiera zostanie doceniony i jakieś jego pomysły transferowe będą realizowane.

Myślę, że wiosną Legia może grać w Lidze Europy. Mówiłem przed startem Ligi Mistrzów, że nie wykluczam czterech punktów i trzeciego miejsca w grupie. Sporting zagra teraz u siebie z Realem, ten musi walczyć o pierwsze miejsce w grupie. Niewykluczone, że Legii w ostatniej kolejce uda się pokonać Sporting i że to będzie mecz o Ligę Europy. Będę trzymał za Legię kciuki.

Na koniec jeszcze o „dwunastym” zawodniku Legii. Bardzo doceniam jego znaczenie w meczu z Realem. Wreszcie nie przeszkadzał, spisał się bardzo dobrze. Z jednej strony mówię prześmiewczo, żeby ukłuć łobuzów z trybun, a z drugiej strony absolutnie poważnie. Uważam, że kiedy wielki zespół prowadzi 2:0 grając na pustym stadionie, to trudno jest mu być w pełni zmobilizowanym. Długimi momentami ten mecz miał atmosferę mało istotnego sparingu. Trochę jak styczniowy mecz jakiejś naszej drużyny z trzecioligowcem łotewskim, gdzie wynik nie ma znaczenia.

A poza tym uważam, że pan Sławomir Peszko to wyjątkowo inteligentny mężczyzna.

Maciej Szczęsny