My naprawdę jesteśmy najgorsi…

my-naprawde-jestesmy-najgorsi-sportowyring-com

Powoli opada kurz po laniu, jakie polskie zespoły zebrały w eliminacjach europejskich pucharów. Powoli, bo oswojenie się z faktem, że mistrz Polski jest gorszy nie tylko od mistrza Słowacji, Kazachstanu czy Azerbejdżanu, ale nawet Luksemburga, trochę musi potrwać. Co gorsza, rozgrywana w weekend kolejka Ekstraklasy tylko pokazała, że naprawdę jesteśmy najgorsi…

Dlaczego najgorsi? Już wyjaśniamy. Czego można się spodziewać po drużynach, które w czwartek zebrały lanie, w tym jednej, którą ograli półamatorzy z Luksemburga? W normalnych warunkach można założyć, że takie ekipy będą kompletnie bez formy, rozbite, pogrążone w kryzysie. Słowem: w lidze także zbiorą baty.

Tymczasem Legia Warszawa bez większych kłopotów wygrała z Zagłębiem Sosnowiec. W tym samym czasie Jagiellonia Białystok, trzy dni wcześniej bezwzględnie wypunktowana przez przeciętną ekipę z Belgii, też w Ekstraklasie sięgnęła po trzy punkty…

W efekcie, po pięciu kolejkach w tabeli prowadzi Lech Poznań (mimo porażki 2:5 z Wisłą Kraków), przed Jagiellonią Białystok. Legia zajmuje 4. miejsce. To oznacza, że nasze mizerne ekipy, które zebrały lanie w Europie, w Polsce i tak są cały czas daleko przed resztą stawki.

Po pięciu kolejkach najgorsze w lidze są Pogoń Szczecin, Cracovia i Wisła Płock. Żadna z tych ekip nie zdołała jeszcze wygrać meczu, na ich koncie są tylko po dwa remisy. Nieznacznie lepiej radzą sobie beniaminkowie – Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec z odpowiednio 4 i 3 punktami.