Majak: Powrót mody na Cypr wcale mnie nie dziwi

majak-powrot-mody-na-cypr-wcale-mnie-nie-dziwi-sportowyring-com

Bielsko-Bia³a, 22.03.2015. Bramkarza Podbeskidzia Bielsko-Bia³a Richarda Zajaca (L) atakuje Mateusz Pi¹tkowski z Jagiellonii Bia³ystok podczas meczu 25. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, 22 bm. (jkm) PAP/Jacek Bednarczyk

Po okresie sprowadzania do Polski zawodników z ligi cypryjskiej trend ponownie się odwrócił i tego lata śródziemnomorska wyspa jest jednym z najchętniej wybieranych kierunków przez graczy rodzimej ekstraklasy. Według Sławomira Majaka nie ma w tym jednak nic nadzwyczajnego. – Faktycznie, w ostatnich latach byliśmy częściej świadkami transferów raczej w drugą stronę. Inna sprawa, że z różnych względów piłkarze, którzy trafili choćby do Legii, nie zrobili oszałamiającej kariery na naszych boiskach. Najwyraźniej na Cyprze, w przeciwieństwie do Grecji, ustabilizowała się teraz sytuacja finansowa – mówi zawodnik Anorthosisu Famagusta w latach 2001-04. – Po tym, kiedy nasza trójka trafiła na Wyspę Afrodyty na początku minionej dekady, nastąpił bardzo duży exodus polskich zawodników w tamtym kierunku. Trwał on kilka ładnych lat. Potem nastąpiła posucha wynikają głównie z tego powodu, że cypryjskie kluby przeżywały problemy ekonomiczne, będące skutkiem ogólnego kryzysu, który szczególnie dotknął kraje na południu Europy.

– Jeśli czytam, że Semir Stilić dostał teraz w APOEL-u Nikozja roczny kontrakt na poziomie 600 tys. euro, są to naprawdę bardzo dobre pieniądze nawet jak na tamtejsze warunki. Stabilizacja, przynajmniej w tych czołowych klubach, jest zdecydowanie większa niż w poprzednich sezonach i dlatego oferty z Cypru znowu stały się bardzo atrakcyjne dla zawodników z naszej ligi. Oprócz pieniędzy nie bez znaczenia jest również miejscowy klimat i fajna pogoda. Grając na Cyprze można pogodzić przyjemne z pożytecznym – przyznaje 46-letni Majak. – Dla Mateusza Piątkowskiego, Adama Marciniaka, Inakiego Astiza czy wspomnianego już Stilicia przenosiny na Cypr w żadnym wypadku nie są jednak bynajmniej początkiem piłkarskiej emerytury. To nie są jeszcze zawodnicy, którzy mają po 35 lat i zaczynają odcinać kupony od wcześniejszych występów. Nie zapominajmy ponadto, że cypryjskie kluby coraz lepiej radzą sobie w europejskich pucharach i praktycznie co roku występują nawet w Lidze Mistrzów. Patrząc pod tym kątem te transfery należy nawet bardziej traktować w kategoriach sportowego awansu. Gra reprezentacji nie może wprawiać Cypryjczyków w euforię, ale już postawa najlepszych klubów  na międzynarodowej arenie może być dla nich powodem do radości.

Jak zdaniem wychowanka RKS-u Radomsko potoczą się na Cyprze losy zawodników, którzy ostatnio opuścili Polskę, aby podpisać umowy z tamtejszymi klubami? – Cypryjczycy zawsze byli zakochani w zawodnikach, którzy strzelają dużo goli. Najlepszym przykładem może być osoba mojego kolegi Wojtka Kowalczyka, który zawsze był przez nich uważany za postać niepoślednią. Jeżeli Piątkowskiemu uda się podkreślić te walory, które pokazywał jesienią w Jagiellonii, szybko powinien odnaleźć się w nowym otoczeniu i zyskać przychylność miejscowych fanów. APOEL jest dobrym zespołem i Mateusz będzie mógł tam liczyć na dużo piłek od kolegów – przekonuje Majak. – Inna sprawa, że nie rozumiem klubów, które sadzają swoich najskuteczniejszych zawodników na ławce tylko dlatego, że nie chcą oni przedłużyć kontraktu. Według mnie jest to totalna bzdura i kto wie, czy przez taką politykę Jaga nie straciła wyjątkowej okazji na zdobycie nawet mistrzostwa Polski.

– O Stilicia na Cyprze jestem bardzo spokojny, natomiast co do Marciniaka, to przyznam, że trochę mnie zaskoczył obrany przez niego kierunek. Aczkolwiek AEK Larnaka zawsze pozostawał w cieniu największych cypryjskich klubów, a teraz wreszcie zdobył wicemistrzostwo i będzie grał w Lidze Europy. W Cracovii Adam miał lepsze i gorsze momenty, ale z całą pewnością jest to solidny obrońca i nie sądzę, aby miał problemy z wkomponowaniem się do nowej drużyny. Zwłaszcza że na Cyprze też nie narzekają na nadmiar lewonożnych zawodników – podkreśla 22-krotny reprezentant Polski. – Niewykluczone zresztą, że to wcale nie jest koniec emigracji na południe. Dopóki okienko transferowe jest otwarte, kolejne transakcje polsko-cypryjskie są jak najbardziej możliwe. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nasze kluby po okresie przepłacania piłkarzy nareszcie zaczęły prowadzić bardziej racjonalną politykę kadrową i jeśli tylko pojawi się interesująca oferta, to nie będą wybrzydzać. Nawet w najsilniejszych ekipach daje się zaobserwować zaciskanie pasa. Zawodnicy też potrafią liczyć i jeśli mogą dostać dwukrotnie wyższą pensję niż tutaj, to będą dążyli do przyjęcia ewentualnych propozycji.

Były pomocnik zwraca też uwagę, że „obecny Cypr nie jest już tym samym krajem, co wtedy, gdy jechali tam Majak, Kowalczyk, Michalski i trener Wójcik”. – Za naszych czasów następował dopiero początek europeizacji wyspy, było tam niezbyt ładnie i brudno, nie było dobrych dróg i tak dalej. Teraz jest to kraj nastawiany na turystów, który przeszedł olbrzymią metamorfozę. Jest czyściutko, pobudowano nowe drogi, powstały nowoczesne hotele i motele, a większość starych budynków została wyremontowana. Kolejnym plusem gry na Cyprze są krótkie wyjazdy na mecze. Najdłuższy, do Pafos, ma raptem 120 kilometrów – wspomina Majak. – Słoneczna pogoda też kusi, bo nie ukrywajmy, że fajnie jest po treningu wykąpać się w morzu lub wskoczyć do otwartego basenu. Relaks jest wtedy w pełni połączony z odnową biologiczną, co również nie jest bez znaczenia. Wbrew temu, co się jeszcze gdzieniegdzie mówi, poziom tamtejszej ligi jest porównywalny z naszą ekstraklasą. A kibice, zwłaszcza tych topowych drużyn, szczelnie wypełniają stadiony i fanatycznie dopingują. Na trybunach panuje pełen szowinizm i nawet przerywanie spotkań nie jest tam niczym specjalnym. A to czasem tajemniczo zgaśnie światło,  a to sędzia dostanie monetą w głowę, cały czas coś tam się dzieje… Ale to też nakręca piłkarzy, bo czują oni obecność fanów i wsparcie z ich strony. Do dziś pamiętam, że fajnie się tam grało przy ogłuszającym dopingu – dodaje.